Płynęli na
najwyższych obrotach przez dobrych parę godzin pragnąc jak
najszybciej oddalić się od przeraźliwego wspomnienia dźwięku,
który wydał z siebie smok. Nie było to jednak łatwe. Po
sześciu godzinach rozpętała się przeraźliwa burza niszcząc
dotychczasowe plany. Załoga chcąc czy nie chcąc musiała się
zatrzymać na nocleg. Niebo pokrywały czarne chmury, z których
leciał wielki jak grad deszcz, a widoczność była może na
najbliższy metr. Nie było sposobu płynąć dalej. Trzeba było
przeczekać ulewę. Gdy cała załoga przebrana w ciepłe ubrania
zadomowiła się w małej gospodzie i zjadła syty obiad, który
postawił ich na nogi, Harry postanowił pomówić z Lith.
Wiedział, że nie będzie to łatwa rozmowa. Miał zbyt wiele spraw
do wyjaśnienia młodej dziewczynie, które nie należały do
najłatwiejszych. Dlatego chwilę po obiedzie poprosił białowłosa
do zajmowanego tymczasowo pokoju.
-Siadaj-
poprosił ją grzecznie i usiadł na skórzanym, czarnym fotelu
na przeciwko niej- myślę, że najwyższa pora porozmawiać. Zanim
zacznę może masz jakieś pytania do mnie?
Chłopak nie usłyszał odpowiedzi. Nie
wiedział, że białowłosa przeżywa jeszcze wydarzenia poprzedniej
nocy. Dziewczyna czuła się nie tylko tylko przytłoczona, ale
również zdezorientowana. Harry, którego próbowała
traktować jak zwykły cel, stał się nagle jej towarzyszem,
pomocnikiem w tej zwariowanej przygodzie. Gdyby chłopak tylko znał
jej myśli, wiedziałby, dlaczego dziewczyna stała się nagła taka
małomowna. Dziwne zachowanie koleżanki spowodowało, że szatyn
zaczął nagle wątpić w znaczenie nadchodzącej rozmowy. Dopadł go
stres i jego dłonie momentalnie zaczęły się pocić. Jednak musiał
się wziąć w garść. Nie nazywałby się Harry Styles gdyby
pokonała go rozmowa z młodszą, śliczna dziewczyną.
- No więc myślę, że chciałabyś,
wiedzieć coś o Tobie i Louisie. Jak to się stało że jesteście
rodziną- odchrząknął i spojrzał pewnie w śliczne niebieskie
oczy dziewczyny. Jego siła powróciła- jeszcze zanim się
urodziłaś Twoja matka spotykała się z innymi. Były trudne czasy,
zło z każdą siła pokonywali siły naszych armii. Ludzie czarnej
armii przyłączyli się do Jego. Sytuacja była straszna. Dwie armie
walczące przeciwko sobie. To musiało się źle skończyć jednak
gdy wszystko było już prawie przesadzone on nagle się poddał.
Nikt nie znał powodu tej zmiany. Świat ogarnęła euforia. Chociaż
była grupa ludzi, którzy byli zaniepokojeni. Należał do
niej Twój ojciec oraz reszta czarnej armii, która
walczyła przeciwko Niemu. Wiedzieli, że coś jest nie tak, ale nie
potrafili sobie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zwołano grupę
mędrców, wróżbitów i innych magicznie
obdarzonych by sądzić o losach świata. Po kilku latach zaciętej
wojny trzeba było ustalić nowy porządek świata. Twój
ojciec wrócił akurat wtedy do domu. Nie chciał udzielać się
w polityce wierzył, że jego dobrzy przyjaciele sobie poradzą.
Jednak gdy wrócił do domu od razu pożałował tego wyboru.
To co tam zastał nie można było nazwać słowami. Twoja matka
zdradzała go z dobrze znanym Ci Geraldem. Jeremy nie wytrzymał i
wyjechał do swoich przyjaciół. Podczas pobytu w miastach
świetności twój ojciec poznał piękna i mądra kobietę.
Aleksandre- bo tak miała na imię matka Louisa, była dobra kobieta,
która pomogła mu pozbierać się i wkrótce ich
przyjaźń przekształciła się w coś więcej. Po roku Aleksadre
zaszła w ciążę czego owocem był Louis. Jednak tuż przed porodem
wydarzyło się coś co zachwiało równowaga nowego życia
Twojego ojca. Dowiedział się, że Twoja babka jest poważnie chora.
Jeremi nie zastanawiając się ani chwili ruszył w podróż do
domu. Podczas jego nieobecności w dzielnicy, w której
mieszkała Aleksadre wybuch pożar. Gdy Twój ojciec powrócił
do Syrakuz, nie znalazł żadnego śladu po domu, w którym
mieszkał. Od sąsiadów dowiedział się o stracie i
zrozpaczony szukał swojego pierworodnego. Nie liczył, że jego
ukochana przeżyła. Jednak nie znalazł nic. W poczuciu straty
powróci do domu rodzinnego i przeszedł na zwolnienie. Gdy
tylko o jego tragedii usłyszała Twoja matka zaczęła ingerować
powoli w jego życie. Po jakimś czasie Jeremi wybaczył jej i
pozwolił wrócić. Może było to również przez to, że
przedłużyła życie jego matki o kilka lat. Tak czy inaczej po
czterech latach od pożaru urodziłaś się Ty. Twój ojciec na
nowo wrócił do służby mimo to często bywał w domu. Byłaś
jego słoneczkiem. Gdy miałaś zaledwie trzy latka wybraliście się
razem na wakacje na rajskie wyspy. I tam Twój ojciec
dowiedział się od mieszkającego tam wróżbiarza, że Louis
przeżył i mieszka z przygarniętą go rodzina. Jeremi od razu
zaczął poszukiwania. Twoja matka nie była tym specjalnie
zadowolona jednak po kolejnych kłótniach przestała przeżywać
i zajęła się rozbudowa jej własnej apteki. Po dwóch latach
bezowocnych poszukiwań Twój ojciec przestał marzyć, że
kiedykolwiek pozna swojego pierworodnego, jednak życie potrafi
płatać figle. Poznali się gdy Lou miał 16 lat. Zupełnie
przypadkiem podczas jednej podróży Twojego ojca z czarną
armia. Oddział Jeremoego został wezwany na miejsce okrutnej
zbrodni. Jedynym świadkiem tego zdarzenia był Louis. I tak się
poznali. Nie widywali się za często. Szatyn nie ufał Jeremiemu i
był zły, że wcześniej nie było go w jego życiu. Minęło
kolejne dwa lata zaczęły się złe czasy, Dark podstępem doszedł
do władzy. Omamił wszystkich swoją dyplomacja i nienaganna
maniera. Myślę, że gdyby Twój ojciec nie zebrał grupy
osób, które tak jak one przeciwstawiały się władzy,
gorzej by się to skończyło. Jednak dobrze wiesz jak później
potoczyła się historia. Twój tata pokonał raz na zawsze
Darka jednak zapłacił za to swoim życiem. Mimo to myślę, że nie
znasz szczegółu tej potyczki. Tego nie przeczytasz w żadnym
podręczniku. Była osoba która widziała ten pojedynek na
własne oczy. Był nią Louis. Chłopak po śmierci wroga chciał
ocalić ojca, zrobił specjalny wywar, oddał swoje skrzydła jednak
to tylko przedłużyło życie Jeremiego o kilka dni. Jak mówił
Lou, ciało waszego ojca zmieniło się w popiół i zniknęło
po 8 dniach. Nikt dotąd nie wyjaśnił przyczyn tej śmierci. Jednak
podobno jeden z profesorów z Syrakuzy spędził już kilka lat
na badaniu tego zjawiska. Tydzień temu przysłał mi wyniki swojej
pracy. Myślę, że jeszcze kilka miesięcy i będziemy wszystko
wiedzieć. Nie wiem tylko czy nie będzie za późno.
- Dlaczego wysłał to akurat Tobie?-
spytała białowłosa kilka minut po skończeniu opowieści. Musiała
się przemóc by powiedzieć cokolwiek po tak wciągającej
opowieści o jej ojcu. Dziewczyna nie wiedziała, że Harry wie aż
tyle o jej ojcu, zdawać się mogło, że nawet więcej od niej.
- Finansuje jego poszukiwania.
Przyczyny śmierci Twojego ojca są ważnym elementem układanki.
Mogą przyczynić się do pokonania rosnącego zła.
- Harry jeśli możesz mi powiedzieć
co jest między Tobą, a Kimberlyn. Nie jesteś mi obojętny, ale nie
chcę psuć waszej relacji przez swojego egoistyczne zachowanie
dlatego uważam. że powinnam znać prawdę- powiedziała dziewczyna
szybko i spojrzała na swoje złączone palce, bawiąc się nimi w
oczekiwaniu na odpowiedź szatyna. Bała się spojrzeć mu prosto w
oczy. Nie chciała by zobaczył targające w niej emocje.
- Lith- powiedział chłopak i
wyciągnął rękę w stronę dziewczyny- spójrz na mnie.
Dopiero gdy białowłosa spojrzała na
niego spod włosów zasłaniających twarzj chłopak zaczął
mówić.
- Kim była kiedyś moja kochanka, ale
od czasu gdy Ty się tutaj pojawiłaś nic mnie z nią nie łączy-
na jego słowa Lith uśmiechnęła się z dziwnym grymasem i spytała
podenerwowanym głosem
- A jak wytłumaczysz to, że widziałam
jak namiętnie się całowaliście? Co? To dla Ciebie jest nic?
- Lith- powiedział i pogłaskał
dziewczynę po włosach- nie całowałem się z Kim od dawien dawna.
W naszej relacji chodziło tylko o zbliżenie nic więcej. Nigdy
podczas tego się z nią nie całowałem. Ani przed ani po więc nie
wiem co mogłaś widzieć- zdezorientowany przeczesał swoje lokowane
włosy- kiedy dokładnie to widziałaś?
- To było wtedy kiedy nakryłeś mnie
u Nialla. To on mnie znalazł i bardzo mi pomógł swoją
obecnością.
- Lith- powiedział i chwycił
dziewczynę pewnie za dłonie- rozmawiałem tego dnia z Louisem.
Zastanawialiśmy się jak Ci to wszystko przekazać o twoim
dziedzictwie. Uwierz mi nie jest to nasza ostatnia rozmowa. Jeszcze
dużo jest do opowiedzenia. Ale jeszcze nie dzisiaj. To nie jest ten
dzień. Ale gdy on nadejdzie to wszystkiego się dowiesz. Zaufaj mi
Lith tylko tyle. Zaufaj mi. Jedyne czego chce to za wszelką cenę
Cię chronić.
- Ale Harry ja widziałam Kim, Ciebie
tak jak teraz. To było takie realne.
- Sztuczki iluzjonistów są
bardzo realne, nigdy nie wiesz czy to co pokazują jest prawdziwe,
czy to tylko ich chora wyobraźnia.
- Skąd tyle wiesz Harry? - spytała
ciekawa dziewczyna
- Posłuchaj mnie dziewczyno. Głupcami
są osoby, które nie uważają białych magów za
potencjalnego wroga. To oni są mistrzami iluzji. To ich sposób
obrony. Nie wiem czy wiesz, ale Liam zgłębiał tajemnice iluzji. I
jest w tym bardzo dobry. Powiedziałbym, że oszukałby każdego z
nas przez długi czas. Musisz wiedzieć, że czym lepszy mag tym
iluzja obejmuje coraz większe grono odbiorców oraz dłuższy
czas trwania wyobrażenia. Liam potrafi już nawet wywoływać różne
obrazy u kilku osób. Jeszcze parę lat, a będzie mógł
mierzyć się z mistrzami.
- Więc uważasz że Kim wyczarowała
iluzje?
- Nie ona- odparł pewnie chłopak-
lecz jej przyjaciółka. Jeśli sobie życzysz ukaże je za ten
przykry żart- powiedział, lecz od razu dziewczyna energicznie
zaprzeczyła.
- Nie trzeba Harry. Jeśli pozwolisz
już pójdę za dużo informacji jak na jeden dzień. Muszę
się z tym przespać.
Gdy dziewczyna
wstała chłopak powoli do niej podszedł. Wziął jej rękę i
podniósł do swoich ust. Delikatnie ucałował jej dłoń i
pogładzi jej kostki. Puścił dopiero po chwili i odprowadził ja do
drzwi. Pożegnał się z nią tylko uśmiechem i otworzył drzwi jak
prawdziwy lokaj. Po zamknięciu drewnianej powłoki podszedł do
komody wyjął szklaneczkę i nalał do niej bursztynowej cieszy oraz
wrzucił kilka kosteczek lodu. Siadł w fotelu i sięgnął do
kieszonki ukrytej w torbie podróżnej. Wyjął małe
pudełeczko i tworzył wieczko specjalnym kluczykiem ukrytym pod
koszulką. Spojrzał na czerwony medalion, który tkwił w
środku. Uśmiechnął się pod nosem i wypił łyka patrząc na
wijącego się niebieskiego węża na okrągłym przedmiocie.