piątek, 11 października 2013

Rozdział 3 "Dobranoc kotku"

     Statek mknął ku bezkresiu Angardu. Słońce chowało się się za wzburzonymi falami. Ściemniało się. Lith stała na burcie i patrzyła na zachód słońca. Uwielbiała je. Kolejny raz tego dnia wspominała rozmowę z Harrym. Nie mogła zapomnieć o przystojnym brunecie. Był tajemniczy i mroczny. Na pierwszy rzut oka zwiastował kłopoty, ale dziewczyna miała wrodzoną ciekawość i chciała odkryć jego grzeszki. Za bardzo ją przyciągał żeby mogła o nim zapomnieć. Głos loczka obił się o uszy dziewczyny "Do następnego razu panno Collins". Przeszły ją dreszcze wywołane wspomnieniem.
Ale skąd on do cholery znał moje imię?- pomyślała.
    Coraz więcej pytań rodziło się w głowie białowłosej. Rozmyślenia przerwał grzmot. Zanosiło się na burzę. Lith pośpiesznie udała się do swojej kajuty. Wiedziała, że załoga da sobie radę bez niej. Nie dopuszczali jej do żadnych prac obawiając się, że sobie nie poradzi. Tym razem nazwisko i status na nic się zdały. Chciała się wykazać, udowodnić im, że też coś potrafi, ale nie dawali jej szans. Dziewczyna spojrzała na okno i zobaczyła coś co nie powinno mieć miejsca. Z zawrotną szybkością mknął ku nim piracki statek. Piracka bandera falowała na wietrze. Białowłosa chwyciła swój podręczny łuk, który był pamiątką po ojcu. Znalazła strzały i miecz. Ruszyła szybko do wyjścia chcąc potwierdzić swoje obawy. Pobiegła na tyły statku i obserwowała. Statek nieprzyjaciela jak cień wynurzył się z mgły panującej dookoła. Zbladła jeszcze bardziej, jednak wiedziała że to jedyna szansa na wykazanie się. Uśmiech nieproszenie w błąkał się na jej twarz.
- Mamy statek na ogonie!- krzyknęła.
    Załoga zajęła miejsca i przygotowała się do odparcia ataku. Statek nieprzyjaciela wbił ostrza w statek Jussa. Siła wstrząsu była tak duża, że ludzie zachwiali się na swoich stanowiskach. Lith stała dzielnie i gromadziła energię na walkę. To był jej żywot. Coś w czym czuła się jak ryba w wodzie. Schroniła się w bezpiecznym miejscu i uklękła na kolano. Nałożyła strzałę na cięciwę łuku i czekała. Teraz cierpliwość i skupienie były jej największymi sprzymierzeńcami. Na statek weszła grupa zbójów. Rozdzielili się i zaczęli atakować załogę Jussa. Lith wybrała sobie cel i strzeliła. Po paru sekundach mężczyzna padł martwy, a wszystkie nieznajome twarze spojrzały w jej kierunku. Na kolanach przeszła w inne miejsce nie chcąc być tak szybko znaleziona. Tym razem ofiarami stały się dwie kobiety: jedna czarnowłosa, z duża blizną ciągnąca się przez twarz i szpecąca piękność kobiety, a druga której przeoczyć białowłosa nie mogła. Dobrze znana twarz dziewczyny wywołała w niej gniew jakiego nigdy nie znała.
                                                   ~Flashback
Piętnastoletnia Lith szukała w lesie zagubionego noża, który według legendy miał błogosławieństwo największej kapłanki światła- Zuzanny. Kapłanka jak głosi legenda zostawiła go tutaj dla swojej następczyni, która miała być jej przeciwieństwem. Tylko prawdziwa bogini żywiołów mogła go znaleźć dzięki sile swojej inteligencji i wytrawnych umiejętności. Ponadto mówiono, że owa dziewczyna będzie miała białe włosy jak śnieg, a w słońcu będą lśnić niczym prawdziwe srebro. Ta wskazówka doprowadziła Lith do przemierzenia niebezpiecznych moczarów. Nagle wiatr zaczął zwiększać się na sile, a w tle słychać było dźwięk czyichś rozmów. Białowłosa podeszła bliżej. Jednak to co zobaczyła zmroziło krew w jej żyłach. Na polance stała jej najbliższa przyjaciółka- Lajla, która podczas wyprawy z ojcem została porwana. Brunetka była w podartym ubraniu z licznymi śladami pobicia. Lith nie mogła odejść bez spróbowania pomóc przyjaciółce.
                                                         ~
   Pokręciła głową chcąc wyrzucić niechciane wspomnienia z głowy. Jak można się domyślić nie udało się jej uratować Lajli , jednak że jej porywaczka poważnie ucierpiała. Poparzenia, które jej zadała widnieją jeszcze do tej pory. To  był pierwszy raz, który straciła panowanie nad mocą i użyła czarnej magi. Dlatego teraz musiała uważać żeby gniew nie przejął nad nią kontroli. Skupiła się na celu i nałożyła strzałę. Bezgłośnie wypowiedziała formułkę zaklęcia i wystrzeliła. Gdy strzała dotknęła ziemi w pobliżu dziewczyn wybuchły płomienie, a statkiem lekko zatrzęsło. Lith nie mogła sobie pozwolić na silniejsze zaklęcia nie chcąc rozwalić statku. Obserwowała jak próbują pohamować płomień rozprzestrzeniający się dookoła nich i zataczający krąg. Chłopcy, którzy byli w pobliżu przenieśli się zaatakować innych nieprzyjaciół.
   Na razie wygrywaliśmy jednak zaraz wszystko mogło się zmienić- pomyślała
   Nagle poczuła delikatny zapach, który dobrze znała. To mogło znaczyć tylko jedno- biały mag był w pobliżu. Białowłosa zaczęła przeszukiwać myśli w poszukiwaniu anty zaklęcia, którego uczyła ją matka. Uśmiechnęła się i zaczęła wypowiadać formułkę. Nie mogła się pomylić. Zaklęcie usypiające miało bardzo silne działanie. Było to jedno z przydatnych do obrony zaklęć, którym dysponowali biali madzy. Reszta według dziewczyny była nieprzydatna.
   Już po chwili obserwowała jak jej załoga pada śpiąca. Wypowiadając ostatnie słowa Lith zauważyła jak mag dotyka dłonią głowy. Skutki jej zaklęcia. Osłabienie, zemdlenie, senność. Nie był to jedyny problem dziewczyny. Pod stopami poczuła wodę. Zmarszczyła brwi ze zdziwienia. To nie powinno mieć miejsca. Kolejny wybuch wstrząsnął statkiem tyle że nie ona była sprawcą. Popatrzyła na maszt. Jak się spodziewała. Żywiołak, otoczony swoimi nieśmiertelnymi. To one robiły taki harmider używając magi ognia, ziemi i wody. Ukryła się w cieniu i powoli skradała ku magowi. Ciekawe co się stanie gdy woda zetknie się z minusową temperaturą powietrza. Stanęła w pozycji i powoli kumulowała moc w swojej prawej ręce. Wyciągnęła pulsująca dłoń przed siebie. Gdy masa lodowatego powietrza opuściła jej dłoń, pogoda pogorszyła się jeszcze bardziej. Nieświadomy niczego mag odwrócił się w jej stronę i upadł pod naporem jej mocy. Lith miała tylko kilka sekund przewagi, ruszyła i wyjęła miecz. Ostrze błysnęło i zaczęło się mienić kolorami żywiołów. Jak można się domyśleć było pobłogosławione przez największych magów żywiołów, którzy stąpali po tym skrawku ziemi.
   Fale zaczęły się burzyć, błyskawice co chwila przecinały niebo i oświetlały bitwę, która miała miejsce. Dla białowłosej zaczęła się walka o honor i przetrwanie. W jej stronę nadbiegło trzech nieumarłych powietrza. Dziewczyna zakręciła mieczem niszcząc sługusów żywiołaka. Kolejne stwory ruszyły w jej stronę, ale dzięki umiejętnością i magi miecza była niepokonana. W jej stronę poleciała pierwsza kula ognia, a następnie kolejna i kolejna. Białowłosa stworzyła tarczę i parła naprzód chcąc wreszcie dostać się do maga. Chcąc uniknąć magi nieprzyjaciela poddała wodę jej woli. Statek przechylił się niespodziewanie wprawiając żywiołaka w niemiłe wstrząsy. Błyskawica przecięła niebo i uderzyła w basztę. Lith podeszła bliżej nieznajomego i przywołała kolejne chmury chłodnego powietrza, które zaczęły obracać się dookoła maga. Osłabiony nieprzyjaciel padł na kolana, a dziewczyna nadal skupiała swoja moc na nim. Chłodne powietrze przerodziło się w lód. Żywiołak był u kresu wyczerpania. Nagle hałasy walki przerwał czyichś krzyk. Niestety dziewczyna dobrze znała osobę do której on należał. Ariana- narzeczona Jussa właśnie została obezwładniona przez zbójów. Białowłosa spojrzała w stronę maga, który teraz leżał nieprzytomny. Podeszła do niego i wysłała kilka iskier w jego kierunku. To dawało jej gwarancję, że przez najbliższy czas nie da znaku życia.
- Jeszcze to kiedyś dokończymy- wyszeptała i ruszyła w kierunku Cat.
  Ukryła się za beczkami wina i obserwowała. Dwóch mężczyzn prowadziło wyrywającą się dziewczynę, a kolejnych dwóch obstawiało boki. Zaczęła przeszukiwać statek wzrokiem chcąc wymyślić jakiś dobry plan. Wiedziała, że pomoc załogi w tej sytuacji odpadała. Mieli więcej zmartwień niż ratowanie kolejnej bezużytecznej dziwki, a Juss sam musiał zadbać o siebie. Wzrokiem natrafiła na beczki stające przed nią. Walnęła się w myślach. Jak mogła na to nie wpaść. Zdjęła pokrywki i popchnęła beczki. Wino rozlało się, a mężczyźni którzy stali najbliżej niej upadli na ziemię. Lith wykorzystała chwilową nieuwagę i zamroziła przemieszczające się wino tak że ofiary nie mogły wstać ani wykonać najmniejszego ruchu. Porywacze czerwonowłosej widząc to ruszyli w jej kierunku. Dziewczyna wyjęła miecz i przygotowała się do odparcia ataku. Kolejna błyskawica przecięła niebo, a morze wzburzyło się jeszcze bardziej. Lith zauważyła, że nagle odgłosy walki przycichły. Na statek wszedł wysoki mężczyzna. Postura chłopaka wydawała się naszej wojowniczce dziwnie znajoma. Czupryna ciemnych loków wyłoniła się z mroku, a wszyscy zbledli na jego widok.
- Odejdźcie, ja się nią zajmę- powiedział.
Ariana posłała dziewczynie smutny uśmiech, który mówił wszystko co miałaby teraz do powiedzenia.
- Harry. Nie zbliżaj się, nie chcę zrobić ci krzywdy.
Z wypowiedzeniem tych słów loczek zaśmiał się.
- Nie, to ja skarbie nie chce zrobić ci krzywdy, więc lepiej się poddaj. My weźmiemy to co mamy wziąć i już nas nie ma.
- Mam nadzieję, że lubisz naturę- powiedziała w odpowiedzi.
  Mina chłopaka zmieniła się diametralnie. Wyrzucił ręce przed siebie, a już chwilę później w stronę białowłosej leciały beczki. Lith chcąc się obronić wezwała wodę na pomoc. Fala obiła się o statek i strzaskała lecące w jej kierunku naczynia.
- A wiec tak się bawisz - mruknął cicho chłopak.
Nie zdążyła odpowiedzieć bo coś podcięło jej nogi. Collins mocno uderzyła w podłogę, a jej ciałem przeszedł dreszcz. Nie miała siły żeby się podnieść. Widziała podchodzącego w jej stronę Harrego. Mężczyzna podszedł i odgarnął włosy z jej twarzy.
- Następnym razem mnie posłuchaj- powiedział.
Dziewczyna nie miała sił się bronic przed jego magią i zamknęła oczy. Ostatnie co usłyszała było:
- Dobranoc kotku.
                                                                   ^*^*^*^

Tak więc mamy już rozdział trzeci! Osoby, które chcą być informowane o rozdziałach niech do mnie napiszą na tt (SylviaS_99). Miałam dodać rozdział wcześniej, ale pod rozdziałem 2 były tylko dwa komentarze :/ Proszę was kochani komentujcie! Następny rozdział już za tydzień! xx

2 komentarze:

  1. Jeju....Bardzo fajnie piszesz musze Ci przyznać, nawet lepiej ode mnie, ale chyba to jakoś nikogo nie zdziwi :)
    Podobała mi się ta walka i jak na kogoś kogo nie interesują opowiadania fantastyczne (pf...sama takie piszę - ale jestem głupia), to bardzo mi się podoba. Jest coś w tym hm..."magicznego"?
    Mam pytanko. Ile masz lat?

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwwr <3
    nie wiem czy wiesz kim jestem? może pewnie tak XD
    Taka se ja :D zostawiłaś pod moim prologiem na IYWM link na bloga i zaczęłam czytać... i aa! świetny temat, cudowna wyobraźnia! Niesamowity pomysł na opowiadanie! Moce Lith i to, że Harry staje się tak jakby jej wrogiem awwwwwwwwwwwwwwwwwww <3
    Świetna jesteś! Naprawdę! To dla mnie zaszczyt, że czytasz zarówno LCS jak i IYWM !
    Przy moim następnym rozdziale nak ażdym z blogów dam linka do Twojego, bo świat musi zacząć go czytać.!
    Niestety zakończę moje czytanie na tym rozdziale jak na dzisiaj bo może napisze kolejny rozdział na LCS, a jutro dokończę obiecuję!
    Uwielbiam Cię!
    xx
    http://iwantonlydreamwithyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń