piątek, 18 października 2013

Rozdział 4 "Zły ruch skarbie"

Lith obudził pulsujący ból głowy. Dotknęła palcami obolałe miejsce i oderwała je od głowy. Krew. Wzdrygnęła się, a po plecach przebiegł jej nieprzyjemny dreszcz. Powoli rozejrzała się po statku. Nikogo nie zauważyła w zasięgu wzroku. Nie była w zbyt dobrej sytuacji. Przebywała sama na poniszczonym statku. Musiała sprawdzić czy piraci zostawili choć trochę zapasów. Wstała i rozpoczęła poszukiwania. Wczorajsze wydarzenia przewijały się jej w głowie jak jakiś tandetny horror wywołując większy ból głowy. Białowłosa zatoczyła się pod napływem wspomnień. Harry. To imię wywołało tak silne odczucia u dziewczyny. Z początku niewinny flirt zakończył się straszliwą walką, której skutki dzisiaj odczuwała. Nagle Lith dostrzegła połyskujący przedmiot przykryty gruzami. Podeszła powoli i odgarnęła deski. Pod nim leżał złoty, okrągły medalion na którym wyżłobiony był jakiś nieznany jej herb. Wąż na nim wił się jak prawdziwy i pokazywał ostre zęby. Kwiatowe zdobienia otaczały go z wszystkich stron tworząc ciekawe złudzenie. Białowłosa wyciągnęła rękę i zaczęła ją zbliżać do przedmiotu. Wąż poruszył się niezauważalnie i przyjrzał się dziewczynie. Jego szmaragdowe oczy błysnęły złym blaskiem. Gdy palce dziewczyny były milimetry od artefaktu wąż skoczył i owinął się wokół jej palca. Ciało Lith przeszedł dreszcz. Strach był uczuciem, które tylko w tej chwili czuła. Gdy uznała, że nie grozi jej żądne niebezpieczeństwo ze strony gada założyła medalion na szyję i powróciła do wcześniej wykonywanej czynności. Po przeszukaniu wszystkich kajut znalazła niewielkie zapasy żywności, które powinny starczyć jej na kilka następnych dni podróży. Niestety więcej niż połowa jej majątku została okradziona tak jak jej najlepsze ubrania. Lith musiała działać. Chciała znaleźć porwaną załogę Jussa i jej pieniądze. Zaczęła układać w głowie plan działania. Rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś przydatnego do ogrzania jej kajuty, która została zachowana w najlepszym stanie. Deski. Białowłosa przyniosła potrzebne jej drewno i wymówiła zaklęcie. Przyjemny ogień buchnął, a pomieszczenie ogrzewało się stopniowo. Zaczęła pocierać ręce i rozprostowała skrzydła chcąc dać im chwilę swobody.
^*^*^*^
Wysoki brunet nerwowym krokiem przemierzał kajutę.
- Pytam się ostatni raz. Gdzie ukryłeś medalion?
- Nie wiem o czym mówisz Styles- odparł blondyn przywiązany do krzesła.
Na jego słowa loczek mruknął. Podszedł powoli do więźnia i oparł swoje ręce na oparciach. Spojrzał mu w oczy i wysyczał:
- Mam nadzieję, że twoja śliczna dziewczyna będzie bardziej rozmowna.
- Nie mieszaj jej w to.
- Wiesz... mam nadzieję, że umie głośno krzyczeć - Harry roześmiał się i spojrzał ponownie na Jussa.
Zrezygnowany chłopak spuścił głowę. Strach o dziewczynę przejął nad nim kontrole.
- Upuściłem medalion gdy mnie zaatakowałeś. Jest nadal na statku.
- Grzeczny chłopak.
^*^*^*^
Fale niosły zniszczony statek w kierunku nieznanej Lith wyspie. Zieleń majaczyła się w oddali, a dziewczyna odzyskała nadzieję na ratunek. Gdy słońce wzniosło się już wysoko na niebo statek otarł się o złoty piasek. Białowłosa podniosła już wcześniej spakowaną torbę i plecak i wyszła ostrożnie na ląd. Szkoda jej było ukochanego przez Jussa statku jednak nie mogła zostawiać po sobie żadnych śladów. Uniosła ręce w górę i wymówiła skomplikowane zaklęcie. Nagle fale na jej zawołanie zaczęły pochłaniać statek w głąb oceanu , a już po chwili nie było po nim śladu. Lith rozejrzała się wokoło i ruszyła ostrożnie wgłąb wyspy. Drużka była zarośnięta więc było małe prawdopodobieństwo, że ktoś zamieszkiwał te tereny. Po kilkunastu minutach marszu Lith dostrzegła idealne miejsce na schronienie. Otoczone przez skały i rosnące tu bujnie drzewa wydawało się wręcz zapraszać do zamieszkania. Dziewczyna weszła i rozejrzała się. Odłożyła pakunki na pobliskie drzewo i zabezpieczyła je przed mieszkańcami.
Po wcześniej zaplanowanym odpoczynku rozpoczęła zwiedzanie wyspy. Jednak przeczucie mówiło jej, że długo tu nie zabawi. Wszędzie panowała niepokojąca Lith cisza, a dookoła rosły same drzewa. Białowłosa ruszyła w nieznanym nikomu kierunku. Przedzierała się przez krzewy i odganiała natrętne owady. Nagle coś przykuło jej uwagę. Małe jeziorko otoczone skałami wręcz nadawało się do schłodzenia. Tafla wody odbijała zachodzące już słońce.
Lith ukryła broń w pobliskich zaroślach i weszła do wody. To było coś czego potrzebowała po kolejnym męczącym dniu. Zaczęła pływać. Złote skrzydła opadały jej na plecy razem z włosami. Dopiero teraz można było dostrzec jej naturalne srebrne pasemka lśniące niczym najprawdziwsze srebro. Jednak nie długo dane było jej odpoczywać. Odgłosy kroków wzbudził niepokój u dziewczyny. Szybko skryła się pod skałą i nasłuchiwała. Zobaczyła dobrze znane jej sylwetki piratów. Burza loków wyłoniła się na ich czoło. Białowłosa wzdrygnęła się ze strachu. Niestety już zdążyła polubić tego dupka. Wiedziała, że musiała działać. Wymacała wejście do podwodnych tuneli, które wcześniej zauważyła i nabrała powietrze. Zanurzyła się pod wodę i odpłynęła niezauważona.
Tunel dłużył się w nieskończoność, a brak światła utrudniał jej jeszcze sprawę. Ze smutkiem musiała przyznać, że nie mogła oświetlić sobie drugi jeśli chciała być niezauważona, a jej plan nie miał zawieźć. Już po kilku minutach zaczęło jej brakować powietrza jednak wtedy wypłynęła na powierzchnię i odkryła, że jest na miejscu. Znajdowała się w słabo oświetlonej jaskini. Przypominała ona te pradawne z legend, które opowiadała jej babcia. Wyszła ostrożnie na skały i rozwinęła mokre skrzydła. Na skałach można było zauważyć żłobienia jednak Lith nie miała wcześniej z nimi styczności. Jaskinia cała pokryta była nieznanym jej pismem można by powiedzieć, że tworzyła swoistą siebie mapę. Jednak dziewczyna nie miała czasu na dalsze rozmyślenia. Żwawym krokiem ruszyła ku wyjściu jaskini. Jakie było jej zdziwienie kiedy odkryła, że znajduje się ono obok jej miejsca spoczynku. Lith wzięła potrzebną jej broń i ruszyła wydeptanymi śladami w kierunku statku nieprzyjaciela. Gdy znalazła się na skraju lasu zaczęła obserwację. Dwóch wartowników stało obok statku, a trzech pilnowało drzwi. Można było się domyśleć, że tam właśnie przebywają porwani. Dziewczyna wymówiła zaklęcie usypiające i posłała niewidoczną chmurkę w kierunku wartowników. Jeden po drugim opadli na ziemię uspani, a Lith podbiegła w stronę statku. Złapała jedną z wiszących lin i zaczęła się wspinać. Gdy była już na górze, ostrożnie wyjrzała zza krawędzi. Trzech wartowników stało przed drzwiami i bacznie obserwowało otoczenie. Białowłosa weszła na statek i skryła się za pobliskimi beczkami.
Trzeba rozkręcić tę imprezę- pomyślała i zaczęła szeptać skomplikowane zaklęcie.
Nagle drewno pod nogami mężczyzn zaczęło się palić, a oni odskoczyli od tego miejsca. Dziewczyna wyszła ze swojej kryjówki i ogłuszyła pierwszego z nich. Następnemu niezauważalnie podcięła gardło, a trzeciemu skręciła kark. Wszystko działo się w niespełna dziecięciu sekundach, ale Lith miała doświadczenie zdobyte dzięki swojemu ojcu. Podeszła do drzwi i wyważyła je. Poszła w głąb korytarza aż doszła do drzwi przed, którymi czekał ją kolejny wartownik. Niestety biedaczek nie miał czasu na reakcję, a już leżał martwy z nożem w sercu. Collins wyjęła klucze z jego kieszonki i podeszła do drzwi. Otworzyła zamek i weszła do pomieszczenia. Juss, Klara i pozostała część załogi była przywiązana do ściany w różnych częściach pokoju. Dziewczyna od kluczyła wszystkich i podeszła do przyjaciela. Domyślała się, że jego kajdanki będą o wiele gorsze do rozwalenia. Zaczęła wypowiadać formułki jedna po drugiej, lecz to nic nie dawało. Sfrustrowana spojrzała na blondyna i walnęła pięścią w ścianę obok jego głowy. Musiała zrobić coś na co ochoty nie miała. Położyła dwa palce na kajdankach i zamknęła oczy. Od jej placów zaczęła się sączyć mgła oznaczająca, że jej czarna magia zaczęła działać. Już po chwili jej przyjaciel był wolny i wszyscy opuścili kajutę. Ostrożnie wyjrzała zza krawędzi drzwi i wyszła na zewnątrz. Wiedziała, że mieli mało czasu. Wzniosła ręce ku górze, a fale wyniosły statek Jussa na powierzchnię.
- Uciekajmy nie mamy zbyt dużo czasu- powiedziała, a wszyscy udali sie ku krawędzi statku.
- Zróbmy tak- powiedział Juss- ci, którzy potrafią latać niech zabiorą tych, którzy tego nie umieją.
Lith uśmiechnęła się na jego słowa. Jej przyjaciel zawsze był rozważny i to on planował ich przygody. Na jego jedenaste urodziny kupiła mu specjalnie długopis z niewidocznym atramentem oraz mały notesik, żeby mógł sobie wszystko zapisać, jak to robił wcześniej na kartkach, wyrwanych z zeszytów rodziców.
Załoga zaczęła odlatywać, a na statku nieprzyjaciela została tylko białowłosa, Juss i Klara. Jednak nie zawsze wszystko idzie tak jak mogłoby.
- Może ja nie powinienem wam przeszkadzać- powiedział dobrze znany białowłosej głos.
- Styles- wysyczała.
- Witam pannę Collins ponownie, mam nadzieję że podoba ci się mój statek. Twój przyjaciel poznał go bardzo dogłębnie- zaśmiał się loczek.
Lith tylko prychnęła na jego słowa. Nagle do głowy wpadła jej jedna głupia myśl, która mogła wybawić ich z sytuacji.
-Myślę, że nie skończyliśmy naszego pojedynku poprzednim razem. Dlatego mam dla Ciebie propozycje- odparła.
Chłopak tylko machnął ręką dając jej znać żeby kontynuowała swoją wypowiedź. Plan dziewczyny nie był trudny, zakładał że zmierzy się ona z brunetem a stawką będzie jej wolność. Dwójka pozostałej ekipy miała wrócić bezpiecznie na swój statek.
Harry roześmiał na jej propozycję, a jego uśmiech powiększał się z każdą sekundą dzięki czemu dziewczyna zauważyła, że posiada bardzo ładne dołeczki w policzkach.
Nie mogę o tym myśleć w tej chwili- skarciła się w myślach.
- Tak... jednak myślę, że możemy spróbować czegoś ciekawszego.
Lith nic nie powiedziała na jego dwuznaczny komentarz tylko odwróciła się w stronę przyjaciela i podeszła do niego.
- Juss zabierz stąd Klarę, zaraz dołączę do ciebie.
- Nie moż...
- Juss- przerwała mu gwałtownie- nie wierzysz w moje umiejętności?
- Wierzę ale...
Collins przytuliła się do niego i niezauważalnie wsunęła mu medalion do kieszeni.
- Uważaj na siebie- powiedziała i odeszła w kierunku promieniejącego Harrego.
Usłyszała szum skrzydeł i wiedziała, że przyjaciel ją posłuchał.
- Wierz, że już nie ma odwrotu prawda?
Na jego słowa dziewczyna posłała w jego stronę beczki jednak chłopak obronił się ścianą ognia, która z każdą sekunda pogrubiała się i dała znać o sobie dziewczynie. Kolejne latające przedmioty obijały się o nią i z marnym skutkiem próbowały dostać się do właściciela bujnych loków. Kolejne wydarzenia wydarzyły się dla Lith bardzo szybko, za szybko. Zbliżający się Harry, odparcie ataków aż w końcu skończyła w jego ramionach z nożem przy szyi.

- Zły ruch skarbie.
                                                                   ^*^*^*^

Hej oto kolejny rozdział! Mam nadzieję że was nie zanudził :) Rozdział nie jest sprawdzany bo niestety jadę do babci i nie będę miała neta :/ I jeszcze jedna sprawa... 
                                                    5 kom = nowy rozdział 



I oto nas przystojny Harry aka szpieg xx



9 komentarzy:

  1. To jest piękne <3 Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały.

    zapraszam do mnie: http://mysterious-harry-styles-fan-fiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskiee uwielbiam takie opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !!! :D Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNE <3 ZAPRASZAM RÓWNIEŻ DO SIEBIE <3 http://i-want-you-to-stay-one-direction-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. przeeeeecudowny! Dziś odkryłam, i zostajeeeee!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. super , bede czytac :)

    OdpowiedzUsuń