Lith obudził pulsujący ból
głowy. Dotknęła palcami obolałe miejsce i oderwała je od głowy.
Krew. Wzdrygnęła się, a po plecach przebiegł jej nieprzyjemny
dreszcz. Powoli rozejrzała się po statku. Nikogo nie zauważyła w
zasięgu wzroku. Nie była w zbyt dobrej sytuacji. Przebywała sama
na poniszczonym statku. Musiała sprawdzić czy piraci zostawili choć
trochę zapasów. Wstała i rozpoczęła poszukiwania.
Wczorajsze wydarzenia przewijały się jej w głowie jak jakiś
tandetny horror wywołując większy ból głowy. Białowłosa
zatoczyła się pod napływem wspomnień. Harry. To imię wywołało
tak silne odczucia u dziewczyny. Z początku niewinny flirt zakończył
się straszliwą walką, której skutki dzisiaj odczuwała.
Nagle Lith dostrzegła połyskujący przedmiot przykryty gruzami.
Podeszła powoli i odgarnęła deski. Pod nim leżał złoty, okrągły
medalion na którym wyżłobiony był jakiś nieznany jej herb.
Wąż na nim wił się jak prawdziwy i pokazywał ostre zęby.
Kwiatowe zdobienia otaczały go z wszystkich stron tworząc ciekawe
złudzenie. Białowłosa wyciągnęła rękę i zaczęła ją zbliżać
do przedmiotu. Wąż poruszył się niezauważalnie i przyjrzał się
dziewczynie. Jego szmaragdowe oczy błysnęły złym blaskiem. Gdy
palce dziewczyny były milimetry od artefaktu wąż skoczył i owinął
się wokół jej palca. Ciało Lith przeszedł dreszcz. Strach
był uczuciem, które tylko w tej chwili czuła. Gdy uznała,
że nie grozi jej żądne niebezpieczeństwo ze strony gada założyła
medalion na szyję i powróciła do wcześniej wykonywanej
czynności. Po przeszukaniu wszystkich kajut znalazła niewielkie
zapasy żywności, które powinny starczyć jej na kilka
następnych dni podróży. Niestety więcej niż połowa jej
majątku została okradziona tak jak jej najlepsze ubrania. Lith
musiała działać. Chciała znaleźć porwaną załogę Jussa i jej
pieniądze. Zaczęła układać w głowie plan działania. Rozejrzała
się w poszukiwaniu czegoś przydatnego do ogrzania jej kajuty, która
została zachowana w najlepszym stanie. Deski. Białowłosa
przyniosła potrzebne jej drewno i wymówiła zaklęcie.
Przyjemny ogień buchnął, a pomieszczenie ogrzewało się
stopniowo. Zaczęła pocierać ręce i rozprostowała skrzydła chcąc
dać im chwilę swobody.
^*^*^*^
Wysoki brunet nerwowym krokiem
przemierzał kajutę.
- Pytam się ostatni raz. Gdzie
ukryłeś medalion?
- Nie wiem o czym mówisz
Styles- odparł blondyn przywiązany do krzesła.
Na jego słowa loczek mruknął.
Podszedł powoli do więźnia i oparł swoje ręce na oparciach.
Spojrzał mu w oczy i wysyczał:
- Mam nadzieję, że twoja śliczna
dziewczyna będzie bardziej rozmowna.
- Nie mieszaj jej w to.
- Wiesz... mam nadzieję, że umie
głośno krzyczeć - Harry roześmiał się i spojrzał ponownie na
Jussa.
Zrezygnowany chłopak spuścił
głowę. Strach o dziewczynę przejął nad nim kontrole.
- Upuściłem medalion gdy mnie
zaatakowałeś. Jest nadal na statku.
- Grzeczny chłopak.
^*^*^*^
Fale niosły zniszczony statek w
kierunku nieznanej Lith wyspie. Zieleń majaczyła się w oddali, a
dziewczyna odzyskała nadzieję na ratunek. Gdy słońce wzniosło
się już wysoko na niebo statek otarł się o złoty piasek.
Białowłosa podniosła już wcześniej spakowaną torbę i plecak i
wyszła ostrożnie na ląd. Szkoda jej było ukochanego przez Jussa
statku jednak nie mogła zostawiać po sobie żadnych śladów.
Uniosła ręce w górę i wymówiła skomplikowane
zaklęcie. Nagle fale na jej zawołanie zaczęły pochłaniać statek
w głąb oceanu , a już po chwili nie było po nim śladu. Lith
rozejrzała się wokoło i ruszyła ostrożnie wgłąb wyspy. Drużka
była zarośnięta więc było małe prawdopodobieństwo, że ktoś
zamieszkiwał te tereny. Po kilkunastu minutach marszu Lith
dostrzegła idealne miejsce na schronienie. Otoczone przez skały i
rosnące tu bujnie drzewa wydawało się wręcz zapraszać do
zamieszkania. Dziewczyna weszła i rozejrzała się. Odłożyła
pakunki na pobliskie drzewo i zabezpieczyła je przed mieszkańcami.
Po wcześniej zaplanowanym
odpoczynku rozpoczęła zwiedzanie wyspy. Jednak przeczucie mówiło
jej, że długo tu nie zabawi. Wszędzie panowała niepokojąca Lith
cisza, a dookoła rosły same drzewa. Białowłosa ruszyła w
nieznanym nikomu kierunku. Przedzierała się przez krzewy i
odganiała natrętne owady. Nagle coś przykuło jej uwagę. Małe
jeziorko otoczone skałami wręcz nadawało się do schłodzenia.
Tafla wody odbijała zachodzące już słońce.
Lith ukryła broń w pobliskich
zaroślach i weszła do wody. To było coś czego potrzebowała po
kolejnym męczącym dniu. Zaczęła pływać. Złote skrzydła
opadały jej na plecy razem z włosami. Dopiero teraz można było
dostrzec jej naturalne srebrne pasemka lśniące niczym
najprawdziwsze srebro. Jednak nie długo dane było jej odpoczywać.
Odgłosy kroków wzbudził niepokój u dziewczyny. Szybko
skryła się pod skałą i nasłuchiwała. Zobaczyła dobrze znane
jej sylwetki piratów. Burza loków wyłoniła się na
ich czoło. Białowłosa wzdrygnęła się ze strachu. Niestety już
zdążyła polubić tego dupka. Wiedziała, że musiała działać.
Wymacała wejście do podwodnych tuneli, które wcześniej
zauważyła i nabrała powietrze. Zanurzyła się pod wodę i
odpłynęła niezauważona.
Tunel dłużył się w
nieskończoność, a brak światła utrudniał jej jeszcze sprawę.
Ze smutkiem musiała przyznać, że nie mogła oświetlić sobie
drugi jeśli chciała być niezauważona, a jej plan nie miał
zawieźć. Już po kilku minutach zaczęło jej brakować powietrza
jednak wtedy wypłynęła na powierzchnię i odkryła, że jest na
miejscu. Znajdowała się w słabo oświetlonej jaskini. Przypominała
ona te pradawne z legend, które opowiadała jej babcia. Wyszła
ostrożnie na skały i rozwinęła mokre skrzydła. Na skałach można
było zauważyć żłobienia jednak Lith nie miała wcześniej z nimi
styczności. Jaskinia cała pokryta była nieznanym jej pismem można
by powiedzieć, że tworzyła swoistą siebie mapę. Jednak
dziewczyna nie miała czasu na dalsze rozmyślenia. Żwawym krokiem
ruszyła ku wyjściu jaskini. Jakie było jej zdziwienie kiedy
odkryła, że znajduje się ono obok jej miejsca spoczynku. Lith
wzięła potrzebną jej broń i ruszyła wydeptanymi śladami w
kierunku statku nieprzyjaciela. Gdy znalazła się na skraju lasu
zaczęła obserwację. Dwóch wartowników stało obok
statku, a trzech pilnowało drzwi. Można było się domyśleć, że
tam właśnie przebywają porwani. Dziewczyna wymówiła
zaklęcie usypiające i posłała niewidoczną chmurkę w kierunku
wartowników. Jeden po drugim opadli na ziemię uspani, a Lith
podbiegła w stronę statku. Złapała jedną z wiszących lin i
zaczęła się wspinać. Gdy była już na górze, ostrożnie
wyjrzała zza krawędzi. Trzech wartowników stało przed
drzwiami i bacznie obserwowało otoczenie. Białowłosa weszła na
statek i skryła się za pobliskimi beczkami.
Trzeba rozkręcić tę imprezę-
pomyślała i zaczęła szeptać skomplikowane zaklęcie.
Nagle drewno pod nogami mężczyzn
zaczęło się palić, a oni odskoczyli od tego miejsca. Dziewczyna
wyszła ze swojej kryjówki i ogłuszyła pierwszego z nich.
Następnemu niezauważalnie podcięła gardło, a trzeciemu skręciła
kark. Wszystko działo się w niespełna dziecięciu sekundach, ale
Lith miała doświadczenie zdobyte dzięki swojemu ojcu. Podeszła do
drzwi i wyważyła je. Poszła w głąb korytarza aż doszła do
drzwi przed, którymi czekał ją kolejny wartownik. Niestety
biedaczek nie miał czasu na reakcję, a już leżał martwy z nożem
w sercu. Collins wyjęła klucze z jego kieszonki i podeszła do
drzwi. Otworzyła zamek i weszła do pomieszczenia. Juss, Klara i
pozostała część załogi była przywiązana do ściany w różnych
częściach pokoju. Dziewczyna od kluczyła wszystkich i podeszła do
przyjaciela. Domyślała się, że jego kajdanki będą o wiele
gorsze do rozwalenia. Zaczęła wypowiadać formułki jedna po
drugiej, lecz to nic nie dawało. Sfrustrowana spojrzała na blondyna
i walnęła pięścią w ścianę obok jego głowy. Musiała zrobić
coś na co ochoty nie miała. Położyła dwa palce na kajdankach i
zamknęła oczy. Od jej placów zaczęła się sączyć mgła
oznaczająca, że jej czarna magia zaczęła działać. Już po
chwili jej przyjaciel był wolny i wszyscy opuścili kajutę.
Ostrożnie wyjrzała zza krawędzi drzwi i wyszła na zewnątrz.
Wiedziała, że mieli mało czasu. Wzniosła ręce ku górze, a
fale wyniosły statek Jussa na powierzchnię.
- Uciekajmy nie mamy zbyt dużo
czasu- powiedziała, a wszyscy udali sie ku krawędzi statku.
- Zróbmy tak- powiedział
Juss- ci, którzy potrafią latać niech zabiorą tych, którzy
tego nie umieją.
Lith uśmiechnęła się na jego
słowa. Jej przyjaciel zawsze był rozważny i to on planował ich
przygody. Na jego jedenaste urodziny kupiła mu specjalnie długopis
z niewidocznym atramentem oraz mały notesik, żeby mógł
sobie wszystko zapisać, jak to robił wcześniej na kartkach,
wyrwanych z zeszytów rodziców.
Załoga zaczęła odlatywać, a na
statku nieprzyjaciela została tylko białowłosa, Juss i Klara.
Jednak nie zawsze wszystko idzie tak jak mogłoby.
- Może ja nie powinienem wam
przeszkadzać- powiedział dobrze znany białowłosej głos.
- Styles- wysyczała.
- Witam pannę Collins ponownie,
mam nadzieję że podoba ci się mój statek. Twój
przyjaciel poznał go bardzo dogłębnie- zaśmiał się loczek.
Lith tylko prychnęła na jego
słowa. Nagle do głowy wpadła jej jedna głupia myśl, która
mogła wybawić ich z sytuacji.
-Myślę, że nie skończyliśmy
naszego pojedynku poprzednim razem. Dlatego mam dla Ciebie
propozycje- odparła.
Chłopak tylko machnął ręką
dając jej znać żeby kontynuowała swoją wypowiedź. Plan
dziewczyny nie był trudny, zakładał że zmierzy się ona z
brunetem a stawką będzie jej wolność. Dwójka pozostałej
ekipy miała wrócić bezpiecznie na swój statek.
Harry roześmiał na jej
propozycję, a jego uśmiech powiększał się z każdą sekundą
dzięki czemu dziewczyna zauważyła, że posiada bardzo ładne
dołeczki w policzkach.
Nie mogę o tym myśleć w tej
chwili- skarciła się w myślach.
- Tak... jednak myślę, że możemy
spróbować czegoś ciekawszego.
Lith nic nie powiedziała na jego
dwuznaczny komentarz tylko odwróciła się w stronę
przyjaciela i podeszła do niego.
- Juss zabierz stąd Klarę, zaraz
dołączę do ciebie.
- Nie moż...
- Juss- przerwała mu gwałtownie-
nie wierzysz w moje umiejętności?
- Wierzę ale...
Collins przytuliła się do niego i
niezauważalnie wsunęła mu medalion do kieszeni.
- Uważaj na siebie- powiedziała i
odeszła w kierunku promieniejącego Harrego.
Usłyszała szum skrzydeł i
wiedziała, że przyjaciel ją posłuchał.
- Wierz, że już nie ma odwrotu
prawda?
Na jego słowa dziewczyna posłała
w jego stronę beczki jednak chłopak obronił się ścianą ognia,
która z każdą sekunda pogrubiała się i dała znać o sobie
dziewczynie. Kolejne latające przedmioty obijały się o nią i z
marnym skutkiem próbowały dostać się do właściciela
bujnych loków. Kolejne wydarzenia wydarzyły się dla Lith
bardzo szybko, za szybko. Zbliżający się Harry, odparcie ataków
aż w końcu skończyła w jego ramionach z nożem przy szyi.
- Zły ruch skarbie.
^*^*^*^Hej oto kolejny rozdział! Mam nadzieję że was nie zanudził :) Rozdział nie jest sprawdzany bo niestety jadę do babci i nie będę miała neta :/ I jeszcze jedna sprawa...
5 kom = nowy rozdział
I oto nas przystojny Harry aka szpieg xx
To jest piękne <3 Czekam na nn
OdpowiedzUsuńwspaniały.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://mysterious-harry-styles-fan-fiction.blogspot.com/
Boskiee uwielbiam takie opowiadania <3
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! :D Czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚWIETNE <3 ZAPRASZAM RÓWNIEŻ DO SIEBIE <3 http://i-want-you-to-stay-one-direction-blog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńprzeeeeecudowny! Dziś odkryłam, i zostajeeeee!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper , bede czytac :)
OdpowiedzUsuńSuperr <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń