Białowłosa
dziewczyna patrzyła się w kierunku już zachodzącego słońca.
Jednak nawet to nie dawało jej ukojenia. Jej stan psychiczny był u
kresu tak samo jak obolałe ciało. Poczuła czyjąś rękę na swoim
ramieniu. Nie musiała się odwracać by doskonale wiedzieć kto to.
Męskie perfumy zdradziły tożsamość osoby, mężczyzny. Harry.
Poczuła jak dłoń chłopaka delikatnie i ostrożnie dotyka jej
talli i masuje jej boki.
-
Wiem, że to trudne, ale musisz stawić temu czoło- wyszeptał-
później będzie lepiej.
Dziewczyna
odwróciła się gwałtowanie na te słowa. Minęła chłopaka
i przystanęła przy otwartych drzwiach niewielkiego tarasu.
-
Nic nie wiesz- odpowiedziała i z powrotem weszła do pomieszczenia.
Lith
zgarnęła płaszcz i pokierowała się ku wyjściu z placówki.
Musiała ochłonąć. Choć obecność lokowanego mężczyzny leczyła
powoli jej duszę, nadal nie mogła zapomnieć twarzy osoby, przez
nią tak znienawidzonej. Dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że
Jego powrót wiązał się nieodwracalnie z wielkimi kłopotami.
Stratami. Musiała zapanować nad sobą i żyć dalej, próbując
nie wciągać się w to wszystko za głęboko. Niedługo pewnie
będzie musiała opuścić Harrego. Nie poznała go na takim stopniu
by dostatecznie zaufać. Musiała być pewna po której stoi
stronie. Może wróci do matki i się z nią pogodzi?
Dziewczyna zaśmiała się w myslach na tą możliwość. Miała do
niej urazę i nawet długa rozłąka tego nie zmieniła.
Białowłosa
wyszła na zewnątrz i udała się na krańce terenów. Usiadła
i patrzyła się na pola, które niebłagalnie niknęły w
ciemności zachodzącego dnia. Lekki stukot kopyt mącił ciszę.
Dziewczyna odwróciła się przestraszona i zobaczyła obiekt
swojego lęku, który dopadł ją niespodziewanie. Czarny
ogier. Podszedł do niej ostrożnie i schylił się do jej stóp.
Lith mimo ciemności widziała jego poczynania. Delikatnie pogłaskała
go po miękkiej sierści.
-A
mnie nie dał się ułaskawić- zaśmiał się Harry.
Lith
tylko delikatnie się uśmiechnęła. Popatrzyła się na chłopaka i
spytała:
-Umiesz
jeździć konno?
-Tak-
chłopak odpowiedział po chwili milczenia i podrapał się
zdenerwowany po karku- ktoś mnie kiedyś nauczył... a ty?- spytała
już bardziej ożywiony, co potwierdzały jego zielone oczy, które
stanowiły najjaśniejsze punkciki w czerni nocy.
-Tata
mnie kiedyś nauczył, ale już dawno nie jeździłam- powiedziała
się i uśmiechnęła. W jej głowie momentalnie pojawiły się
obrazy jej pierwszej przejażdżki i kilku upadków.
Chłopak
podał jej dłoń i pomógł się podnieść.
-
Może zechcesz to powtórzyć? - zapytał.
Dziewczyna
nieśmiele kiwnęła głową, a już po kilku sekundach siedziała na
grzebiecie dumnego konia. Loczek prowadził ją, w kierunku domu.
Dziewczyna zaś poczuła się jak w dzieciństwie. Czuła nawet
zapach wypieków babci, jej ulubione perfumy mamy i tą
energię, którą jej tata napełniał ją co dnia. Gdy ona
siedziała pogrążona w wspomnieniach, szatyn obserwował ją
dokładnie, studiując rysy jej delikatnej osoby. Żadne nie chciało
opuścić swojego świata, jednak trzeba było trzeźwo spojrzeć na
sytuacje. Trzeba było się pakować i odpłynąć przez kolejnym
wschodem nim na straszliwej wyspie wydarzy się jeszcze większe zło.
Nim osoby, które kontaktu mieć nie powinny będą go mieć.
Jednak
mimo wszystko magiczna chwila trwała dalej. Chłopak pomógł
zsiąść radosnej i już spokojnej dziewczynie i odprowadził ją do
drzwi jej apartamentu.
-Dobranoc-
wyszeptał Harry i jak prawdziwy dżentelmen pocałował zewnętrzną
część dłoni dziewczyny- śpij dobrze.
Chłopak
nie wiedział jak dużo znaczył ten drobny gest dla zgubionej w
swoich uczuciach dziewczynie. Nie wiedział też, że pozwolił
ugasić demona chcącego się wydostać na powierzchnię już od
niedługiego czasu.
*.*.*.*
Gdy
słońce leniwie ciągnęło się po niewzburzonymi niczym niebem,
załoga Harrego już dawno siedziała na statku, wykonując swoje
poranne czynności. Tylko kilka osób było zajęte czymś
innym. Sprawami tak ważnymi, że trzeba je było jak szybciej
omówić.
-Harry
pozwól mi iść- powiedziała już dobrze zdenerwowana Lith po
niekończącej się wymianie zdać, w której każda ze stron
przedstawiała swoje powody- ta sprawa dotyczy również mnie.
-Nie-
odparł chłopak- zostajesz tu i nigdzie się nie ruszasz, to
postanowione.
Po
powiedzeniu tych słów osłupiałej Lith, wyszedł z kajuty,
zamykając szczelnie drzwi najcięższymi czarami.
Biedna
dziewczyna, mimo największych chęci, nie mogła wydostać się ze
swoich czterech ścian. Waliła zaklęciami, często tymi
zabronionymi w jej kraju, co nawet nie zniechęciło jej do
poznawania ich w tajemnicy przed najbliższymi. Gdy stwierdziła, że
to na nic przeszła do bardziej „radykalnych” środków.
Zaczęła walić wszystkim co jej się nawinęło. Kilka obrazów
w mosiężnych ramach wylądowało na drzwiach, które stały
jakby nigdy nic. Po obrazach były noże, miecze i inne niebezpieczne
zabawki, schowane w kufrze pod łóżkiem białowłosej. I tak
oto wszystkie działania Lith poszły na marne. Drzwi stały tak jak
wcześniej i najwidoczniej żadna siła miała ich nie złapać. Po
fazie ataku dziewczyna wytężyła wszystkie zmysły i przejrzała
się uważnie całemu pokojowi. Coś jej wyraźnie tu nie pasowało,
wiedziała to. Prze skanowała kolejny raz podłogę i już wiedziała
co. Dywan był nierówno dosunięty, odsłaniając jakąś
klapę. Podeszła do niej cichutko i powoli odsunęła płytę. Drzwi
do wolności stanęły otworem, jednak dziewczyna wiedziała, że
musi się ubezpieczyć. Rzuciła kilka zaklęć w jej niestępionego
wrogą i krzyknęła na wszelką okoliczność jeszcze kilka słów
w kierunku Harrego.
Lith
wsunęła się ostrożnie w otwór i zauważyła, że znajduje
się w pomieszczeniu gospodarczym obok kuchni. „Nieźle to sobie
wykombinował” pomyślała i wyszła ostrożnie w pomieszczenia.
Dziewczyna przechadzała się jakby nigdy nic obok innej części
załogi, podebrała starej kucharce kilka przysmaków, na co
owa kobieta zareagowała z ciepłym uśmiechem i udawała, że
wszystko jest jak w najlepszym porządku. Po tej całej scenie, udała
się na poszukiwanie miejsca narady. Dobrze wiedziała, że gabinet
Harrego to zbyt oczywiste miejscy by tam się to odbywało, więc
musiała udać się do jego pokoju. Nigdy jeszcze tam nie była,
jednak jak dobrze pamięta Eleanor kiedyś pokazywała jej
pomieszczenie używane przez Louisa, które znajdowało się
obok kajuty Harrego jak i reszty z „uprzywilejowanych”.
Dziewczyna
cichutko jak myszka i nie rzucając się nikomu w oczy, przemknęła
w stronę strzeżonego korytarza. Ominęła zręcznie ochronę i już
po kilku minutach stała koło drzwi, nasłuchując rozmów z
wewnątrz pomieszczenia. Niestety owy pokój miał wyciszone
ściany i do Lith docierały tylko skrawki słów. Zagotowała
się na to w środku. Dotarła aż tu, żeby nic nie wynieść z
sporządzonej obrady. Zaczęła szeptać kolejne zaklęcia, a już po
chwilach głosy stał się głośniejsze. Rozpromieniała podeszłą
bliżej do drzwi i wsłuchiwała się w rozmowę jej przyjaciół.
Jednak jej szczęście nie trwała długo, bo po kilku sekundach
drzwi otworzył się gwałtowanie i stanął w nich rozbawiony Niall.
Blondynek zaprosił ją gestem ręki do środka i dziewczyna chcąc,
czy nie chcąc, musiała wkroczyć do pokoju. Uniosła dumnie głowię,
gdy jej spojrzenie natrafiło na Harrego. Loczek był cały
zdenerwowany, zaciskał z niepokojącą siła dłonie w pięści i
mierzył ją badawczym i wściekłym spojrzeniem. Lith wiedziała co
się święci, długa rozmowa przy nie zbyt sprzyjających
okolicznościach.
-Porozmawiamy
o tym później- wyszeptał by tylko ona mogła go zrozumieć,
gdy zbliżył się do niej i pociągnął, bez krzty łagodności czy
uprzejmości, w stronę stołu stojącego na środku kajuty.
Najwidoczniej cały pokój Harrego został zmieniony nie do
poznania. Na środku pomieszczenia stał mosiężny mahoniowy stół,
a dookoła niego liczba krzeseł, równa co do liczby
zgromadzonych osób w pomieszczeniu. Z kajuty zostało nie
tylko wyniesione łóżko, ale także szafa i kilka kufrów,
które zawierały najpotrzebniejsze rzeczy.
-Spodziewałem
się, że prędzej czy później nas znajdziesz- powiedział
Liam chcąc złagodzić atmosferę panująca pomiędzy białowłosą
i loczkiem.
Dziewczyna
popatrzyła się na niego pytającym wzrokiem, na co chłopak zaczął
swój monolog.
-Już
od twojego przybycia, wiedziałem, że jesteś osobą szukającą
kłopotów. Po tym jak Harry powiadomił nas, że nie będziesz
uczestniczyła w zebraniu, domyślałem się, że w jakiś cudowny
sposób, dostaniesz się tutaj, mimo widocznego zakazu Stylesa.
W sumie czekałem na ten moment aż otworzą się drzwi i staniesz w
nich ty, lecz jednak nie przewidziałem, że Hazza założy zaklęcia
na cały korytarz! To było coś szkoda, że nie widziałaś, jak
sprawnie mu to poszło i jeszcze sprawniej to działało.
Wiedzieliśmy co robiłaś od czasu przekroczenia progu, okręgu tego
miejsca. Trwałabyś nadal w czystej nieświadomości gdyby nie
Niall. On pękał dosłownie ze śmiechu i nie był w stanie trzymać
się dalej.
-Miło
Liam, że wyjaśniłeś zaistniałą sytuację, a teraz przejdźmy do
rzeczy- powiedział chłodno Harry i zwrócił swoje oczy w
kierunku dotkniętej białowłosej- posiedzenie, czy chcę czy nie
chcę uważam za otwarte.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowy rozdział! Cieszycie się? Tak jak obiecałam pojawił się w piątek, nie liczymy przecież kilko minutowego spóźnienia ;)
Jeśli pojawiły się jakiekolwiek błędy, przepraszam, ale teraz nie mam siły sprawdzić...
Kochani następny rozdział chciałabym dodać już w niedzielę, albo jakoś do środy, ale jest to możliwe tylko dzięki wam! Głosujcie w ankiecie i komentujcie, a szybko będzie nowy rozdział!
W razie pytań odsyłam do aska.
Do następnego kochani! Czytajcie notatki, robicie to dla siebie nie dla mnie ;)
Świetne <3 czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńNiesamowity!!NEXT!
OdpowiedzUsuńWow ... Nic dodać nic ująć . Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńWreszcie ! BOSKI rozdział :) Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńRozdział super czekam na nastęony ;*
OdpowiedzUsuńNiiieee jak mogłaś mi to zrobić... Nie ma kolejnej części :C
OdpowiedzUsuńBoshe, świetne <3 Kocham <33