piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 14 "Tonąc w rozpaczy bezsilności"

Białowłosa dziewczyna patrzyła się w kierunku już zachodzącego słońca. Jednak nawet to nie dawało jej ukojenia. Jej stan psychiczny był u kresu tak samo jak obolałe ciało. Poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Nie musiała się odwracać by doskonale wiedzieć kto to. Męskie perfumy zdradziły tożsamość osoby, mężczyzny. Harry. Poczuła jak dłoń chłopaka delikatnie i ostrożnie dotyka jej talli i masuje jej boki.
- Wiem, że to trudne, ale musisz stawić temu czoło- wyszeptał- później będzie lepiej.
Dziewczyna odwróciła się gwałtowanie na te słowa. Minęła chłopaka i przystanęła przy otwartych drzwiach niewielkiego tarasu.
- Nic nie wiesz- odpowiedziała i z powrotem weszła do pomieszczenia.
Lith zgarnęła płaszcz i pokierowała się ku wyjściu z placówki. Musiała ochłonąć. Choć obecność lokowanego mężczyzny leczyła powoli jej duszę, nadal nie mogła zapomnieć twarzy osoby, przez nią tak znienawidzonej. Dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że Jego powrót wiązał się nieodwracalnie z wielkimi kłopotami. Stratami. Musiała zapanować nad sobą i żyć dalej, próbując nie wciągać się w to wszystko za głęboko. Niedługo pewnie będzie musiała opuścić Harrego. Nie poznała go na takim stopniu by dostatecznie zaufać. Musiała być pewna po której stoi stronie. Może wróci do matki i się z nią pogodzi? Dziewczyna zaśmiała się w myslach na tą możliwość. Miała do niej urazę i nawet długa rozłąka tego nie zmieniła.
Białowłosa wyszła na zewnątrz i udała się na krańce terenów. Usiadła i patrzyła się na pola, które niebłagalnie niknęły w ciemności zachodzącego dnia. Lekki stukot kopyt mącił ciszę. Dziewczyna odwróciła się przestraszona i zobaczyła obiekt swojego lęku, który dopadł ją niespodziewanie. Czarny ogier. Podszedł do niej ostrożnie i schylił się do jej stóp. Lith mimo ciemności widziała jego poczynania. Delikatnie pogłaskała go po miękkiej sierści.
-A mnie nie dał się ułaskawić- zaśmiał się Harry.
Lith tylko delikatnie się uśmiechnęła. Popatrzyła się na chłopaka i spytała:
-Umiesz jeździć konno?
-Tak- chłopak odpowiedział po chwili milczenia i podrapał się zdenerwowany po karku- ktoś mnie kiedyś nauczył... a ty?- spytała już bardziej ożywiony, co potwierdzały jego zielone oczy, które stanowiły najjaśniejsze punkciki w czerni nocy.
-Tata mnie kiedyś nauczył, ale już dawno nie jeździłam- powiedziała się i uśmiechnęła. W jej głowie momentalnie pojawiły się obrazy jej pierwszej przejażdżki i kilku upadków.
Chłopak podał jej dłoń i pomógł się podnieść.
- Może zechcesz to powtórzyć? - zapytał.
Dziewczyna nieśmiele kiwnęła głową, a już po kilku sekundach siedziała na grzebiecie dumnego konia. Loczek prowadził ją, w kierunku domu. Dziewczyna zaś poczuła się jak w dzieciństwie. Czuła nawet zapach wypieków babci, jej ulubione perfumy mamy i tą energię, którą jej tata napełniał ją co dnia. Gdy ona siedziała pogrążona w wspomnieniach, szatyn obserwował ją dokładnie, studiując rysy jej delikatnej osoby. Żadne nie chciało opuścić swojego świata, jednak trzeba było trzeźwo spojrzeć na sytuacje. Trzeba było się pakować i odpłynąć przez kolejnym wschodem nim na straszliwej wyspie wydarzy się jeszcze większe zło. Nim osoby, które kontaktu mieć nie powinny będą go mieć.
Jednak mimo wszystko magiczna chwila trwała dalej. Chłopak pomógł zsiąść radosnej i już spokojnej dziewczynie i odprowadził ją do drzwi jej apartamentu.
-Dobranoc- wyszeptał Harry i jak prawdziwy dżentelmen pocałował zewnętrzną część dłoni dziewczyny- śpij dobrze.
Chłopak nie wiedział jak dużo znaczył ten drobny gest dla zgubionej w swoich uczuciach dziewczynie. Nie wiedział też, że pozwolił ugasić demona chcącego się wydostać na powierzchnię już od niedługiego czasu.
*.*.*.*
Gdy słońce leniwie ciągnęło się po niewzburzonymi niczym niebem, załoga Harrego już dawno siedziała na statku, wykonując swoje poranne czynności. Tylko kilka osób było zajęte czymś innym. Sprawami tak ważnymi, że trzeba je było jak szybciej omówić.
-Harry pozwól mi iść- powiedziała już dobrze zdenerwowana Lith po niekończącej się wymianie zdać, w której każda ze stron przedstawiała swoje powody- ta sprawa dotyczy również mnie.
-Nie- odparł chłopak- zostajesz tu i nigdzie się nie ruszasz, to postanowione.
Po powiedzeniu tych słów osłupiałej Lith, wyszedł z kajuty, zamykając szczelnie drzwi najcięższymi czarami.
Biedna dziewczyna, mimo największych chęci, nie mogła wydostać się ze swoich czterech ścian. Waliła zaklęciami, często tymi zabronionymi w jej kraju, co nawet nie zniechęciło jej do poznawania ich w tajemnicy przed najbliższymi. Gdy stwierdziła, że to na nic przeszła do bardziej „radykalnych” środków. Zaczęła walić wszystkim co jej się nawinęło. Kilka obrazów w mosiężnych ramach wylądowało na drzwiach, które stały jakby nigdy nic. Po obrazach były noże, miecze i inne niebezpieczne zabawki, schowane w kufrze pod łóżkiem białowłosej. I tak oto wszystkie działania Lith poszły na marne. Drzwi stały tak jak wcześniej i najwidoczniej żadna siła miała ich nie złapać. Po fazie ataku dziewczyna wytężyła wszystkie zmysły i przejrzała się uważnie całemu pokojowi. Coś jej wyraźnie tu nie pasowało, wiedziała to. Prze skanowała kolejny raz podłogę i już wiedziała co. Dywan był nierówno dosunięty, odsłaniając jakąś klapę. Podeszła do niej cichutko i powoli odsunęła płytę. Drzwi do wolności stanęły otworem, jednak dziewczyna wiedziała, że musi się ubezpieczyć. Rzuciła kilka zaklęć w jej niestępionego wrogą i krzyknęła na wszelką okoliczność jeszcze kilka słów w kierunku Harrego.
Lith wsunęła się ostrożnie w otwór i zauważyła, że znajduje się w pomieszczeniu gospodarczym obok kuchni. „Nieźle to sobie wykombinował” pomyślała i wyszła ostrożnie w pomieszczenia. Dziewczyna przechadzała się jakby nigdy nic obok innej części załogi, podebrała starej kucharce kilka przysmaków, na co owa kobieta zareagowała z ciepłym uśmiechem i udawała, że wszystko jest jak w najlepszym porządku. Po tej całej scenie, udała się na poszukiwanie miejsca narady. Dobrze wiedziała, że gabinet Harrego to zbyt oczywiste miejscy by tam się to odbywało, więc musiała udać się do jego pokoju. Nigdy jeszcze tam nie była, jednak jak dobrze pamięta Eleanor kiedyś pokazywała jej pomieszczenie używane przez Louisa, które znajdowało się obok kajuty Harrego jak i reszty z „uprzywilejowanych”.
Dziewczyna cichutko jak myszka i nie rzucając się nikomu w oczy, przemknęła w stronę strzeżonego korytarza. Ominęła zręcznie ochronę i już po kilku minutach stała koło drzwi, nasłuchując rozmów z wewnątrz pomieszczenia. Niestety owy pokój miał wyciszone ściany i do Lith docierały tylko skrawki słów. Zagotowała się na to w środku. Dotarła aż tu, żeby nic nie wynieść z sporządzonej obrady. Zaczęła szeptać kolejne zaklęcia, a już po chwilach głosy stał się głośniejsze. Rozpromieniała podeszłą bliżej do drzwi i wsłuchiwała się w rozmowę jej przyjaciół. Jednak jej szczęście nie trwała długo, bo po kilku sekundach drzwi otworzył się gwałtowanie i stanął w nich rozbawiony Niall. Blondynek zaprosił ją gestem ręki do środka i dziewczyna chcąc, czy nie chcąc, musiała wkroczyć do pokoju. Uniosła dumnie głowię, gdy jej spojrzenie natrafiło na Harrego. Loczek był cały zdenerwowany, zaciskał z niepokojącą siła dłonie w pięści i mierzył ją badawczym i wściekłym spojrzeniem. Lith wiedziała co się święci, długa rozmowa przy nie zbyt sprzyjających okolicznościach.
-Porozmawiamy o tym później- wyszeptał by tylko ona mogła go zrozumieć, gdy zbliżył się do niej i pociągnął, bez krzty łagodności czy uprzejmości, w stronę stołu stojącego na środku kajuty. Najwidoczniej cały pokój Harrego został zmieniony nie do poznania. Na środku pomieszczenia stał mosiężny mahoniowy stół, a dookoła niego liczba krzeseł, równa co do liczby zgromadzonych osób w pomieszczeniu. Z kajuty zostało nie tylko wyniesione łóżko, ale także szafa i kilka kufrów, które zawierały najpotrzebniejsze rzeczy.
-Spodziewałem się, że prędzej czy później nas znajdziesz- powiedział Liam chcąc złagodzić atmosferę panująca pomiędzy białowłosą i loczkiem.
Dziewczyna popatrzyła się na niego pytającym wzrokiem, na co chłopak zaczął swój monolog.
-Już od twojego przybycia, wiedziałem, że jesteś osobą szukającą kłopotów. Po tym jak Harry powiadomił nas, że nie będziesz uczestniczyła w zebraniu, domyślałem się, że w jakiś cudowny sposób, dostaniesz się tutaj, mimo widocznego zakazu Stylesa. W sumie czekałem na ten moment aż otworzą się drzwi i staniesz w nich ty, lecz jednak nie przewidziałem, że Hazza założy zaklęcia na cały korytarz! To było coś szkoda, że nie widziałaś, jak sprawnie mu to poszło i jeszcze sprawniej to działało. Wiedzieliśmy co robiłaś od czasu przekroczenia progu, okręgu tego miejsca. Trwałabyś nadal w czystej nieświadomości gdyby nie Niall. On pękał dosłownie ze śmiechu i nie był w stanie trzymać się dalej.

-Miło Liam, że wyjaśniłeś zaistniałą sytuację, a teraz przejdźmy do rzeczy- powiedział chłodno Harry i zwrócił swoje oczy w kierunku dotkniętej białowłosej- posiedzenie, czy chcę czy nie chcę uważam za otwarte. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowy rozdział! Cieszycie się? Tak jak obiecałam pojawił się w piątek, nie liczymy przecież kilko minutowego spóźnienia ;)
Jeśli pojawiły się jakiekolwiek błędy, przepraszam, ale teraz nie mam siły sprawdzić... 
Kochani następny rozdział chciałabym dodać już w niedzielę, albo jakoś do środy, ale jest to możliwe tylko dzięki wam! Głosujcie w ankiecie i komentujcie, a szybko będzie nowy rozdział! 
W razie pytań odsyłam do aska.
Do następnego kochani! Czytajcie notatki, robicie to dla siebie nie dla mnie ;) 

6 komentarzy:

  1. Niesamowity!!NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ... Nic dodać nic ująć . Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie ! BOSKI rozdział :) Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super czekam na nastęony ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niiieee jak mogłaś mi to zrobić... Nie ma kolejnej części :C
    Boshe, świetne <3 Kocham <33

    OdpowiedzUsuń