*Głosujcie na Magic is around us*
Podstawowe zasady
„uczciwej” walki.
Pierwsza zasada:
Zawsze stój naprzeciwko atakowanej.
Druga zasada: Nie
odwracaj się do niej plecami.
Trzecia zasada:
Najlepszy jest element zaskoczenia.
Czwarta zasada: Nie
wychylaj się.
Piąta zasada:
Zawsze miej przy sobie przedmioty nie magiczne.
Szósta
zasada: Oceń gdzie twój cel ma słaby punkt.
Siódma
zasada: Nigdy nie walcz według jednego schematu.
Ósma zasada:
Nie daj przewidzieć swojego ruchu.
Dziewiąta zasada:
Nie daj się złapać w „pułapkę”
Dziesiąta zasada: W
razie zbyt dużej liczby przeciwników uciekaj lub wezwij
strażników.
Jedenasta zasada:
Nie podejmuj pochopnych decyzji.
W każdej
sytuacji myśl trzeźwo i krytycznie oceniaj sytuację.
(Opracowane przez
szanowanego kapitana Harrego Styles'a.)
Tak właśnie
zaczęły się praktyki Lith u pewnego siebie szatyna z polokowanymi
włosami o nieziemskich i tajemniczych zielonych oczach, okrytymi
wachlarzem długich i czarnych rzęs. Gdy tylko dziewczyna weszła do
kajuty chłopaka, została powitana tym oto papierem. Oprócz
tego zabawny dopisek Harrego i podkreślenie jednej z fraz
sugerowało, że białowłosa nie zawsze zachowywała tą jasność
myślenia i nie zawsze uczciwie pogrywała. Fakt dziewczyna nigdy nie
przejmowała się obranymi normami i robiła wszystko po swojemu, ale
to chyba nie powód by podważać taktykę i sprawiedliwość
każdej z jej potyczek, a tych miała dużo z powodu zbyt gwałtownego
usposobienia. Ale to wszystko nadawało jej charakteru i każda z jej
„pojedynków” zazwyczaj kończyła się sukcesem. Tak,
zazwyczaj. Wszystkie walki, które przegrała jakoś wiązały
się z szanownym i cenionym kapitanem Styles'em. Lecz jak winić
białowłosą dziewczynę, która dopiero za kilka dni wkroczy
w wiek dorosłości. Harry był starszy, o równe dwa lata i
trzy dni, ale oprócz tego miał niezwykłą łatwość
posługiwanie się czarną magią i tymi najstraszliwszymi czarami.
Było widać, że musiał mieć niezwykłą krew. Mimo to że
dziewczynę nie obchodziło jego pochodzenie jedynie mogła się
domyślać, że jego rodzina jest właścicielami jakiegoś znanego
królestwa, ewentualnie kilku wysp. Tak. Obraz Harrego jako
księcia i dziedzica wielkiego majątku po rodzicach pasowała do
chłopaka. W jego urodzie było zbyt wiele idealnych rys, zbyt wiele
doskonałości. Zbyt wiele perfekcjonizmu. I to nie tylko w
dziedzinie magii. Idealnie ułożone brązowe loki, zielone, ożywione
w tym momencie kocie oczy i pełnie malinowe, kuszące usta. Żeby to
był tylko koniec. Reszta jego wyglądu była jak gwóźdź do
trumny. Słodkie dołeczki w policzkach, ponad 180cm wzrostu i
wyrzeźbione ciało, przy którym każda kobieta czuła by się
bezpieczna. Takie właśnie wrażenie robił Harry na biednej
białowłosej nie zbyt niskiej i nie zbyt wysokiej osiemnastoletniej
dziewczynie, która oprócz problemów związanymi
z jej przeszłością musiała radzić sobie z tym durnym zadurzeniem
w tym perfekcyjnym chłopaku.
Wracając jednak do
usług z których miała korzystać Lith, Harry postawił
wszystko jasno i wyrażanie nie przyjmując żadnego sprzeciwu, co
miał w zwyczaju. Po prostu wszystko musiało być po jego myśli i
tym razem.
-
Zaczniemy od zasad i ćwiczeń teoretycznych. Nauczę cię paru
zaklęć, które ćwiczyć będziemy w innych okolicznościach.
Teraz nie mamy na to czasu. Musisz wszystko to przeczytać- Harry
wskazał stos książek piętrzących się na stole- i zapamiętać
jak najwięcej. Zaklęcia będę cie uczył sam, jednak to czego
nauczyć cię nie mogę powiedzą ci książki. Na dziś poznamy
jedno z ważniejszych i dość łatwych do zapamiętania zaklęć.
Może na początek wyjaśnię ci na czym polega. Zaklęcie 'potentia
telum'
wytwarza potężny pocisk, który ostrzega twoich najbliższych
o niebezpieczeństwie bądź pokazuje dla nich twoje położenie.
Takiego rodzaju nadajnik. Zaletą tego zaklęcia jest to, że tylko
osoby do niego upoważnione, czyli takie, które chcesz żeby
to zobaczyły, widzą go, jednak musisz mieć obie ręce sprawne nie
związane niczym, by wykonać znak. No więc to wygląda mniej więcej
tak.
Po wypowiedzeniu
swojego monologu Harry odsunął sie na bezpieczną odległość,
wypowiedział krótką formułkę i już po chwili pocisk
rozprysł się pod sufitem tworząc różę, która
zaczęła spływać powoli po ścianach i w powietrzu,
-
Oczywiście na otwartym terenie twój znak tworzy się „pod
samym niebem”. A teraz przejdźmy do czegoś co uwielbiam
najbardziej. Dział „zaklęcia specjalne”. Oto najpotrzebniejsze
zaklęcia dla przewodnika grupy lub opiekuna. Lith poznaj 'qui
occulte detrahit ostium '.
Czar, który zdążyłaś już zobaczyć i przekonać się o
jego działaniu na własnej skórze po naszych wcześniejszych
spotkaniach.
Minęło zaledwie
dwie godziny, a dziewczyna już była padnięta i wyczerpana zarówno
psychicznie jak i fizycznie, co nie powinno mieś miejsca patrząc,
że nauczyła się tylko dwóch zaklęć i omawiała z Harrym
zasady postępowania podczas walki samodzielnej i nie oraz najlepsze
wyjścia z sytuacji, które pozwalały nie marnować zbyt dużej
ilości energii. Była wdzięczna chłopakowi, że nie zaprzestał
jej pomagać i nie zignorował jej pomysłu. Mimo że miała żal do
niego o ten feralny pocałunek pomału przekonywała się, że całe
zdarzenie mogło być psikusem jej umysłu i z przemęczenia i
męczących ją problemów jej biedny umysł mogła sam to
wszystko wytworzyć. Jednym słowem mogła mieć halucynacje.
Pamiętała, że już kiedyś zdarzyła jej się taka sytuacja. W
dzień rocznicy śmierci jej ojca zobaczyła bardzo podobnego
człowieka, wręcz łudziła się, że to może on powróciła,
ale wszyscy wiemy jakie brutalne bywa życie i właśnie to był ten
moment, gdy Lith musiała przyjąć do wiadomości, że on- jej
kochany ojciec i nauczyciel- nie żyje, ponadto został zamordowany z
zimną krwią i dziewczyna przyrzekła sobie, że nie odpuści i
nawet za cenę życia pomści śmierć ojca.
Teraz patrząc na to
wszystko z perspektywy czasu, Lith zrozumiała jak niedoświadczoną
i niewinną dziewczyną była. Może jej gniew potrafiłby mu coś
zrobić jednak trzeba było umysł i moc wykorzystać we właściwy
sposób, żeby móc na zawsze pożegnać się w problemem
nazywającym się „On”.
Harry mógł
jej pomóc i wykrzesać tą siłę drzemiącą w jej wnętrzu.
Był na pewno doświadczonym nauczycielem, surowym także i o tym
również miała dowiedzieć się następnego dnia.
- Salamandra
czerwona najgorsze utrapienie terenów pustynnych. To niezbyt
duże zwierze potrafi wypluwać kule ognia, które ranią
dotkliwiej niż nie jedno zaklęcie żywiołaków. Nie żyje w
stadzie, lecz istnieją przypadki spotykania stworzeń parami. Żywią
się głównie jajami innych zwierząt, małymi jaszczurkami,
wężami, pająkami. Jedyny sposób by je pokonać to
wychłodzić jej organizm wodą lub lodem i ugodzić zaklęciem.
Chyba, że wolisz wbić jej nóż prosto w oczy.
-Myślę, że nie
skorzystam- odpowiedziała Lith, zniesmaczona wyglądem salamandry,
którą Harry pokazywał jej w swoim atlasie.
- Dobra to bierzemy
się za bardziej przyziemnie stworzenie, które na pewno
spotkasz nie jeden raz w swoim życiu. Syreny wodne. Pół
kobiety pół ryby. Niestety nie są takie przyjazne jak
opowiada większość bajeczek na dobranoc. Syreny wodne również
jak swoje kuzynki syreny lądowe charakteryzuje piękny śpiew i
nieziemskie oczy w kolorach tęczy, które mamią rybaków
swoją barwą. W odróżnieniu od syren lądowych, które
zamiast ogonu mają „ludzkie” nogi porośnięte naj miększym i
świetlistym pierzem, syreny wodne żyją jedynie w środowisku
wodnym i nie wolno im opuszczać tego oto miejsca, z prostej
przyczyny. Pół godziny bez wody, a syrena ginie i rozpada się
w pianę. Ciekawostką jest że, łowcy skarbów zgarniają
majątki za chociażby jedno pióro lub łuskę syreny, lecz
często kosztuje ich to życie. Masz już jeden ze sposobów
zabicia syreny wodnej, drugi jest albo jej zignorowanie i oparcie się
ich czarów lub obcięcie głowy. Nie zapominaj, że syreny
kuszą nawet kobiety i te, które są za słabe stają się
albo ich niewolnicami, albo zostają przemienione w syreny. Smutne,
ale prawdziwe. Jakieś pytania?
Na te słowa
dziewczyna tylko pokręciła głową i słuchała dalej słów
Harrego.
- Teraz coś co może
wydawać się tylko legendą, ale uwierz mi sam widziałem to cudo na
własne oczy- po powiedzeniu tych kilkunastu wyrazów, Lith
wiedziała, że co zaraz usłyszy nie będzie należało na
najfajniejszych przeżyć z jej życia. Sam ton głosu podpowiadał
jej, że owo stworzenie musiało wzbudzać w chłopaku entuzjazm. A
te emocje nie często były u niego spotykanie. W sumie nigdy.
- Lith- chłopak
zrobiła dramatyczną pauzę i spojrzał na twarz białowłosej, z
której wyczytał zaciekawienie, ale również coś na
domieszkę strachu- przedstawiam ci smoka cienia!
Dziewczyna jęknęła
na widok wyrazistego zdjęcia, które okazywało czarnego,
wielkiego i wyglądającego na niebezpiecznego smoka, którego
rysy zmazywały się z ciemnym tłem i pokazanie konturów
groźnego stworzenia było wręcz niemożliwe.
Po chwili białowłosa
zorientowała się, że ma otwartą buzię i pośpiesznie ją
zamknęła. W gardle poczuła suchość jakby w tej chwili nie mogła
nic wypowiedzieć. Wręcz zabrakło jej słów, ale nawet jeśli
by je miała, nie mogła by wyrazić wszystkiego w jednym, sensownym
zdaniu. Dopiero po spojrzeniu na twarz Harrego, którego wręcz
rozbawiła reakcja dziewczyny, Lith przypomniała sobie, co
powiedział wcześniej chłopak.
- Ty to widziałeś?-
spytała nawet nie czekając na odpowiedź dodała- ty widziałeś
ttt-o coś?
- Miałem tą
przyjemność- odpowiedział z uśmiechem kapitan.
- Wielka mi
przyjemność-mruknęła dziewczyna- kiedy?- spytała od razu.
-
Kiedyś się dowiesz, ale nie dziś Lith. Wracając do smoka- zaczął
nie chcąc kolejnych niewygodnych pytań, które mogłyby
rozdrapać już zszyte rany- żywi się dużymi zwierzętami, nie
magicznymi, jednak jak zawsze są wyjątki. Należą do nich elfy i
czarodzieje. Dlatego spotkanie z takim czy innym spotkanie może
okazać się śmiertelne. Z tego właśnie powodu ludzie nazywają go
'periculosum
interfectorem'.
- Ale ty jakoś przeżyłeś- wyszeptała dzieczyną cichutko do
siebie, jednak to wystarczyło by i chłopak to usłyszał.
-Miałem wiele szczęścia- odparł z błyskiem w oku- jedyny sposób
na zabicie go to wbicie ostrza, nasiąkniętego czarną i białą
magią, prosto w serce. Nie można chybić, zazwyczaj ma się tylko
jedną szansę. Więcej nie dostaniesz.
-Nie powiedziałeś gdzie żyją- powiedziałą dziewczyna.
-Dokładne ich położenie jest nie znane. Smoki pojawiają się tam
gdzie chcą, potrafią przelecieć tysiące mil by zdobyć swój
upragniony cel- westchnął chłopak- ale jeśli nie chcesz żadnego
spotkać nie zapuszczaj się na Ordus. Są tam zbyt duże lasy, nawet
jeśli nie żyją tam smoki, smotkasz tam wiele innych niesczczęść.
-Jaki jest ich cel?- spytała ciekawa dzieczyna, smoki zaczęły ją
coraz bardziej intrygować.
- Pożywienie, majątki, bezpieczne miejsce do schronienie i- chłopak
zamilkł i popatrzy się niepewnie w jej oczy.
- I?- spytała.
- Chęć zemsty- wyszeptał, obserwując jej minę.
Było pewne nie takich słów dziewczyna się spodziewała.
- Jak to możliwe? Co trzeba zrobić by spowodować chęć zemsty
smoka?- spytała przestraszona.
- Zabicie kogoś do kogo smok się przywiązał. Musisz wiedzieć, że
od wieków istaniją ludzie, którzy chcą wybić całą
ich rase, ale rónie ich zwolennicy. Były przypadki, że smok
tak przywiązał się do człowieka, że pozabijał całą wieś z
rozpaczy po śmierci swojego towarzysza, jednak nikt tego nie
udowodnił i tylko nieliczni w to wierzą?
- A jak
jest z tobą, Harry? Wierzysz, że smoki potrafią się przywiązać
do kogoś poza ich rasą?
-Jeśli inne zwierzęta to potrafią to czego smoki miałyby być
inne? W końcu łączy ich wiele z innymi zwierzętami. Mają
skrzydła jak ptaki, zioną ogniem jak salamandry, mają rogi jak
gorgona. A przecież te zwierzęta też można udomowić. Wszystko
zależy od punktu patrzenia. No dobrze Lith koniec tego dobrego,
powtórzy wiadomości, które dowiedziałaś się w
ciągu tych dwóch dni, jutro nie zdążymy wiele zrobić z
powodu balu, jednak może jeszcze porozmawiamy o roślinach
trujących. A teraz zbierajmy się na kolację, dziewczyny
pewnie już dziś będą chciały byś wybrała strój na jutro.
---------------------------------------------------------------------
Dziękuję mojej kochanej Pauline, która swoim podekscytowaniem dała mi siłę do napisania tego rozdziału. Dzięki za wsparcie kochanie <3
.
Liczba komentarzy plus wyże miejsce na sondzie= szybsza częstotliwość dodawania rozdziałów
OMFG jestem 1-sza.. Rozdział jest wspaniały.. Czekan na ten bal. Coś przewiduje, ze coś się oczywiście na nim stanie.! O! I oczywiście czekam na loffffki.. :D
OdpowiedzUsuńboziuu *O*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :* Co się wydarzy na tym balu? A może do Lith przywiąże się jakiś smok? To byłoby genialne! :) Wgl nie mogę się doczekać ! czekam na nn <3
pozdrawiam xx
Super , Lith chyba wciagnela czarna magia , ja czytam i zaglebiam się w to wszystko,jest to takie wciagajace :D
OdpowiedzUsuńNie lubie opowiadan fantazy ,ale te jest super ,moze dlatego ze jest z 1D
Zycze weny i do nastepnego :D
Niesamowity rozdział!-roxi
OdpowiedzUsuńRozdział boskie :)
OdpowiedzUsuńDopiero odkryłam tego bloga ale już wiem że będę go czytała :P
Czekam na next :**
Zapraszam do mnie w wolnej chwili -> http://opowiadanie-tom.blogspot.com/ <-
Liczę na jakiś komentarz :P
Opowiadanie jest genialne, tylko szczerze mówiąc, nie potrafię się w nim troszkę połapać, ale myślę, że sobie poradzę :)
OdpowiedzUsuńhttp://fifty-shades-of-harry-styles.blogspot.com/
Rodzial super! Tylko niech miedzy nimi sie juz cos wydarzy, nie moge sie doczekac nastepnego, pozdrawiam. xx
OdpowiedzUsuńDlaczego nie wyswietla mi 19 rozdzialu?
OdpowiedzUsuńmiałam na blogu próbna wersję rozdziału 19, ale niestety nie mogłam jej dopisać gdy byłam na wyjeździe więc nowy rozdział pojawi się już dzisiaj, albo jutro wcześnie rano xx
OdpowiedzUsuń